Alarmujący krach kredytowy w Chinach
Inwestorów zastanawia nagły skok międzybankowych stóp procentowych w Chinach, w zeszłym tygodniu. Czy bank centralny tego kraju chce oczyścić system finansowy z nadmiaru spekulacji, czy może stara się zatuszować większy problem?
Na pierwszy rzut oka, brutalne ograniczenie kredytów w sytuacji, gdy wzrost gospodarczy wyhamowuje, a inflacja wydaje się stabilna, nie wygląda na zamierzoną politykę. Co więcej, czy Ludowy Bank Chin (LBCh) naprawdę sprokurowałby kryzys gotówkowy, przez który oprocentowanie pożyczek międzybankowych overnight wzrosło do 13% i rynek międzybankowy zamarł? Taki sposób narzucania dyscypliny wydaje się co najmniej lekkomyślny. Ryzykuje się niewypłacalnością lub plotkami, które mogą spowodować niezamierzone, szersze problemy systemowe.
Zeszłotygodniowa akcja nie była raczej zaplanowana także z innego powodu. Chiński bank centralny przywykł do tego, że w państwowej gospodarce mógł niemal całkowicie kontrolować przepływy kapitałowe. Tak było jeszcze pięć lat temu. Obecnie jednak, musi się liczyć z tym, jak wygląda finansowy krajobraz za granicą.
Innym wytłumaczeniem zeszłotygodniowych zawirowań może być to, że LBCh uznał, iż jego stare narzędzia już nie działają. W przeszłości, aby zarządzać akcją kredytową, bank ustalał limity kredytowe, wskaźniki rezerw czy stopy procentowe. Ale teraz stara się znaleźć sposób, by zarządzać w sytuacji, gdy większość nowych pożyczek jest poza zasięgiem jego regulacji.
Na podst. China’s alarming credit crunch, Craig Stephen, MarketWatch
ul. Kruczkowskiego 6, 00-412 Warszawa
tel. +48 22 55 54 32