Jako społeczeństwo zawiedliśmy przeciętnego ciułacza i nadal go zawodzimy
Trwa wojna przeciwko ciułaczom i nie jest to ta wojna, o której szeroko się dyskutuje. Można postawić tezę, że branża usług finansowych i system polityczny, który ją stworzył, zawodzą przeciętnego inwestora, czyli po prostu ciułacza, w najbardziej zasadniczych kwestiach.
Skądinąd, nigdy wcześniej indywidualny inwestor nie miał tak dobrze. Dla tych, którzy mają motywację i czas, aby zarządzać swoimi finansami, dostępna jest cała gama produktów i usług finansowych, które to zarządzanie ułatwiają. W skrócie, około 1 proc. indywidualnych inwestorów radzi sobie całkiem nieźle.
Jednak zdecydowana większość Amerykanów nie jest zainteresowana zmaganiem się z trudnym i wymagającym zadaniem, jakim jest zarządzanie własnymi inwestycjami. Co gorsza, to odpowiedzialne działanie jest obecnie wymuszane niemal na każdym, ponieważ plany emerytalne z ustaloną wypłatą są masowo wypierane przez plany z ustaloną składką.
Helaine Olen w swojej książce „Pound Foolish: Exposing the Dark Side of the Personal Finance Industry" opowiada jak do tego doszło. Na początku, wszystko działało całkiem dobrze. Lata 80. i 90. były wspaniałym czasem dla inwestorów, czy chodziło o akcje, czy o obligacje. Ale czasy się zmieniły.
Problem w tym, że branża usług finansowych działa dziś w dużym stopniu przeciwko inwestorom, którym powinna służyć. Barry Ritholtz z Big Picture zwraca uwagę, że system motywacyjny w tej branży niemal z założenia zmusza do konstruowania wadliwych, szkodliwych dla inwestorów produktów.
Ale nieraz to inwestorzy są częścią problemu. Carl Richards, twórca bloga Bucks Blog zauważa, jak często negujemy najprostsze rozwiązania. Jeśli istnieje jakaś nadzieja dla znacznej większości inwestorów, zawsze powinna przybrać formę jasno opisanej i łatwej do zastosowania porady.
Nie powinniśmy też oczekiwać pomocy ze strony samego rynku finansowego. Powszechnie wiadomo, że realny opodatkowany zwrot z „bezpiecznych aktywów" będzie prawie na pewno ujemny w dającej się przewidzieć przyszłości. Oczekiwane realne stopy zwrotu z portfela zbalansowanego jako 60/40 są na poziomach nie spotykanych od początku XXI w.
Nikt jednak nie twierdzi, że nie ma już żadnej nadziei. Z pomocą przychodzi technologia, która ułatwia nam choćby śledzenie, gdzie znajdują się nasze środki i jak je inwestujemy. Pojawienie się nowych form finansowania społecznościowego, w rodzaju pożyczek P2P czy crowdfundingu, stworzyło możliwości, które są poza zasięgiem dużych instytucji finansowych. Oczywiście, są one obarczone pewnym ryzykiem, ale jest to alternatywa dla obecnych rozwiązań inwestycyjnych.
Wyzwanie z którym przyjdzie nam się zmagać, to pokolenie powojennego wyżu, znajdujące się obecnie na progu wieku emerytalnego, będąc do tego pozornie nieprzygotowanym. Jest to problem dla tej konkretnej grupy demograficznej, ale również dla całego społeczeństwa, gdyż wszyscy będziemy musieli wypić piwo, które sobie nawarzyliśmy. Naiwnym byłoby sądzić, że dojdzie wkrótce do jakieś konstruktywnej zmiany w sposobie działania branży finansowej. Może problemem jest to, że nasze cele finansowe są zbyt ambitne i musimy obniżyć swoje oczekiwania? Jedno jest pewne: jako społeczeństwo zawiedliśmy i cały czas zawodzimy przeciętnego ciułacza.
Na podst. We as a society have failed and are continuing to fail the average saver, Edge
ul. Kruczkowskiego 6, 00-412 Warszawa
tel. +48 22 55 54 32