Ta strona używa plików cookies (ciasteczka) w celach statystycznych oraz by zwiększyć komfort korzystania z serwisu.     [x] zamknij
WSPÓLNOTA PROSPERITY REGULAMIN KLUBU O PORTALU KONTAKT

Co odróżnia inwestowanie od spekulacji?

Na pierwszy rzut oka, wydaje się, że różnica jest oczywista. Jednak jasne zdefiniowanie obu pojęć sprawia problem od ponad trzystu lat.

W 1930 r. Philip Carret zaproponował podział w zależności od motywu przeprowadzenia transakcji. Spekulant kupuje aktywa, bo spodziewa się, że będzie mógł je potem sprzedać po lepszej cenie. Inwestor liczy na bezpieczny, stabilny zarobek, np. dzięki dywidendom.

 

Podobne definicje sformułował w 1934 r. Benjamin Graham, ale już w 1949 r., w książce „Inteligentny inwestor", narzekał, że granica między obydwoma pojęciami się zaciera. Niepokoił go fakt, że „inwestorem" nazywa się każdego uczestnika rynku akcji. Jego zdaniem, brak wyraźnego rozróżnienia był niebezpieczny, ponieważ zachęcał do poszukiwania „hazardowych podniet spekulacji giełdowych".

 

John Maynard Keynes inwestowaniu i spekulacji poświęcił jeden rozdział swojego opus magnum, czyli „Ogólnej teorii zatrudnienia, procentu i pieniądza", z 1936 r. Według niego, termin „spekulacja" odnosi się do prób „prognozowania psychologii rynku", natomiast „inwestycja" (albo „przedsięwzięcie", bo takiego terminu używał) to próba „prognozowania przyszłych zwrotów z aktywów, w trakcie całego ich życia". Jednak Keynes, podobnie jak Graham, również uważał, że rozróżnienie między tymi dwoma pojęciami się zaciera.

 

Po 75 latach, przed tym samym problemem stanął John Bolge, w swojej książce „The Clash of Cultures: Investment vs. Speculation". Stwierdził on, że obecnie większość ludzi w ogóle nie widzi różnicy między inwestycją, a spekulacją.

 

Bogle sugeruje, by głównym kryterium rozróżnienia był horyzont czasowy. Spekulacje są raczej krótkoterminowe, a inwestycje – na dłuższy czas. Takie postawienie sprawy stanowi dobry punkt wyjścia, jednak z całą pewnością nie wyczerpuje tematu.

Chciałbym zaznaczyć, że nie próbuję demonizować spekulacji, ani wychwalać inwestycji. Badania akademickie dowodzą, że rynek czerpie korzyści z obu rodzajów działalności. Brak codziennej płynności, zapewnianej przez spekulantów, przyniósłby rynkom kapitałowym więcej złego, niż dobrego. Ponadto, wbrew pewnym uprzedzeniom, spekulacja jest uczciwą formą wymiany. Prof. Lynn Stout podaje przykład spekulanta, który zapewnia płynność i daje zabezpieczenie rolnikowi, gdy ten, chcąc uniknąć ryzyka, zawiera kontrakt terminowy na przyszłą sprzedaż pszenicy po aktualnej cenie.

 

Poza zabezpieczaniem przed ryzykiem i zapewnianiem płynności, spekulanci przyczyniają się też do optymalizacji funkcjonowania rynku, ponieważ czerpią korzyści z wyszukiwania wszelkich rozbieżności między cenami rynkowymi, a faktyczną wartością inwestycji.

 

Nawet Graham przyznawał, że „spekulacja nie jest niemoralna i (dla większości ludzi) nie jest wcale łatwym sposobem na napchanie sobie kieszeni".

 

Prawdziwy problem polega na tym, że ludzie nieświadomie błąkają się między światem inwestycji, a światem spekulacji. Rynek został zdominowany przez nowy gatunek – inwestulantów, czyli inwestorów, którzy bezwiednie przejmują spekulanckie nawyki. Zjawisko to wymaga głębszego zbadania, ale niewykluczone, że to właśnie ze względu na nie, tak wielu ludzi osiąga na giełdzie słabe wyniki.

 

Graham: „Wall Street, jako instytucja, powinna przywrócić i propagować rozróżnienie [między inwestowaniem a spekulacją] (...). W przeciwnym razie, giełdy mogą pewnego dnia zostać oskarżone o poważne straty spekulacyjne, przed którymi ci, którzy je ponieśli, nie zostali odpowiednio ostrzeżeni".

 

 

Na podst. What Is the Difference between Investing and Speculation?, Robert Hagstrom, Inside Investing

Wspólnota Prosperity Regulamin O portalu Kontakt
memes.pl S.A.
ul. Kruczkowskiego 6, 00-412 Warszawa
tel. +48 22 55 54 32

Polityka prywatności